Znów nas wzięło na grę. Aż się zdziwiłam, że wymyślone przeze mnie zasady Pysia przyjęła bez gadania i zabawy mieli z Pysiakiem na cały wieczór :)
Do naszej gry wykorzystaliśmy szklaną paterę, która to nie była jeszcze wcześniej do żadnych zabaw wykorzystana :)
Potrzebne były jeszcze:
- cztery szklanki,
- dwa opakowania po jajkach niespodziankach,
- dwie figurki (jako dwa pionki),
- kostka do gry,
- nieużywana już miarka do leków (w okresie jesienno-zimowym która mama nie ma takiej w zanadrzu?)
- plastikowa łyżeczka (u nas także z jakiegoś leku)
- różnego rodzaju koraliki – to nasze tytułowe perły :)
- słoik z wodą (dolewaną w ciągu gry)
Ułożyłam po dwie szklanki na dolnym i środkowym poziomie patery, a górny wypełniłam wodą i wrzuciłam tam nasze „perełki”.
Graczy u nas była dwójka, a Pysiaki tym razem wybrały sobie dwa Smerfy na swoich reprezentantów :) Przed rozpoczęciem gry Smerfy trzeba było zamknąć w specjalnych kapsułach :)
Ważniak pierwszy był gotowy do wykonania misji, a Laluś musiał jeszcze przejrzeć się w lusterku, wiadomo :)
Gracze włożyli swoje figurki w kapsułach do szklanek na dolnym poziomie patery.
I rozpoczęła się gra! A zasady – tak po krótce – są takie:
Gracze kolejno rzucają kostką. Liczba wyrzuconych przez nich oczek odpowiada liczbie miarek wody nabranych ze słoika z wodą i wpuszczonych do szklanki ze swoją figurką.
Wraz z rozwojem gry, podnosi się poziom wody w szklankach, unosząc tym samym kapsuły z figurkami. Gracz, który pierwszy wypełni wodą cała szklankę, wygrywa część pierwszą i przenosi swoją kapsułę do szklanki umieszczonej poziom wyżej.
A na poziomie środkowym zasady te same, co na poziomie niższym.
Gdy i tutaj, gracz doprowadzi do tego, że szklanka będzie wypełniona po brzegi, wyciąga on swoją kapsułę z wody, następnie z kapsuły figurkę i przechodzi na poziom najwyższy :)
A tutaj gracze dalej rzucają kostką, a liczba wyrzuconych oczek odpowiada liczbie połowów pereł (łowimy plastikową łyżeczką)
Kiedy gracze poziom najniższy mają już za sobą, cichaczem można wylać wodę ze szklanek stojących na tym poziomie, gdyż na poziomie najwyższym, właśnie do nich gracze mogą wrzucać wyłowione przez siebie perły.
Wygrywa ten, kto wyłowi najwięcej pereł :)
Oczywiście, dla bardziej cierpliwych można tę grę rozciągnąć w czasie i ustalić, że liczba wyrzuconych oczek odpowiada liczbie mililitrów wody wpuszczanych do szklanek :) Ale kto ma aż tak cierpliwe Dzieci? :) Ze starszymi Dziećmi można poćwiczyć np. mnożenie – rzucamy wtedy kostką po dwa razy, mnożymy ilości wyrzuconych oczek na kostce kostek i przelewamy tyle mililitrów wody. A dla niecierpliwych wybieramy inną miarkę (u nas też po lekach). Wtedy gra postępuje znacznie szybciej.
Można też do wody dodać barwnik.
My dodaliśmy go nie na początku, lecz w trakcie gry.
U nas w pewnym momencie, gdy Ważniak skupiał się na wyławianiu pereł, Laluś wpadł na pomysł, by pochlapać się w kałużach dwa poziomy niżej :)
Niemniej Smerfy dzielnie spisywały się przy łowieniu pereł.
Niestety, nie chciało Im się już liczyć wyłowionych pereł, więc ogłoszony został remis :)
Na koniec zabawy Pysiaki zaprosiły „na wodną imprezę” morskie – i nie tylko – zwierzaki. Przecież taka okazja nie mogła się zmarnować :)
Miłej zabawy!
===============================================================================
Nasza gra bierze udział w projekcie:
By dowiedzieć się więcej, zajrzyj tutaj:
http://mamajanka.blogspot.com/2016/02/grajmy.html
Biorę udział w konkursie o wyróżnienie „Dziecka na warsztat”
Rewelacyjna gra! :D Uśmiałam się!
Dziękujemy :)
Ale numer! Ale frajda! Brawa dla graczy ;-)
Dzięki, przekazałam :) Frajdy rzeczywiście mieli sporo :)