Coś, co najbardziej kojarzy mi się z jesienią, to liście. Mieniące się złotobrązożółtoczerwienią. Wszechopadające, a przez to niektórym wszechprzeszkadzające :)
Zanim deszcz zmieni je w szaroburą masę zalegającą ulice, zbierajmy je do jesienno-pogodnych bukietów, suszmy między kartkami książek lub wykorzystajmy w jeszcze inny sposób :)
Co powiecie na wycinanki z liści? Małym ostrym nożykiem (oczywiście na podkładce! a najlepiej na podkładce i jakiejś tekturce) można wycinać, co komu przyjdzie do głowy :)
Można wyciąć niedużo…
Można i pobawić się nieco dłużej :)
Można wyciąć jakiś napis…
Do nas jeszcze zawitała sowa z gwiazdką, jako motyw z wideoklipu piosenki „Twinkle twinkle”, który Pysiaki lubią od maleńkości :)
Pysiaki są jeszcze za małe na działania z nożykiem przy liściach. Zbieranie i suszenie liści było za to w sam raz dla Nich :) Nożyczki natomiast sprawdziły się znakomicie przy poniższej kompozycji Pysi zatytułowanej „Zarumieniona Pani Listeczkowa” :)
Poniżej jeszcze dwie Panie Listeczki :)
Jako, że występujące tu liście przeważnie są w kolorze brązowym, zgłaszamy ten wpis do projektu „Spoza tęczy” – kolor brązowy :)
Kliknij tutaj:
http://bajdocja.blogspot.com/2016/09/projekt-spoza-teczy-linki-uczestnikow.html
by dowiedzieć się więcej!
Przesympatyczny pomysł, przecudowne efekty!
Taki liść z domkiem też chciałabym mieć – uważam, że absolutnie zasługuje na ramkę!
Miło mi, że takie świetne rzeczy sprowokował ten projekt :-)
Dzięki :) „Liściowe wycinanki” jak mówi Pysia, polecam jako sposób na odstresowanie :) jesienne wyciszenie :) ale też na dobrą zabawę :)
A projekt „Spoza tęczy” to fajny pomysł :) Nam dał nowy zastrzyk energii :) Pozdrawiam!
Fajny pomysł, a samo wykonanie wymaga ogromnej cierpliwości – chyba muszę spróbować na odstresowanie po całym dniu :D
Trzeba tylko pamiętać, żeby liście nie były za bardzo przesuszone, bo wtedy będzie krucho :)
Ja wycinałam w liściach, które suszyły się w książce może z dwa dni, a więc były tylko lekko podsuszone :) Pozdrawiam i miłego wycinania!