Kiedy w Wielkanoc Dzieci dostały cynk, że Zając Dobrodziej poukrywał w ogrodzie prezenty, ochoczo wybrały się na poszukiwania. Natrafiły na pierwszy prezent, który owinięty był w folię bąbelkową, jako, że wcześniej jechał z kurierem przez pół Polski. Dzieci odwinęły folię i… prezent jak prezent, ale ta folia! Dalsze poszukiwania prezentów zostały wstrzymane na sporą chwilę, a Dzieciaki zaczęły strzelać bąbelkami albo gonić się, trzymając folię po przeciwległych końcach. Widząc ten obrazek, można by stwierdzić, że gdyby Zając przyniósł im tylko tę folię, ubaw i tak byłby po pachy :)
Święta minęły, folia została, skrzętnie schowana przeze mnie do szafki, której zawartość przeraża Męża mego. Zabrzmiało dexterowsko? Nie, nie, nie te klimaty :) Chodzi po prostu o wszelkie „skarby”, które mogą się do czegoś przydać.
Teraz przyszedł czas na folię bąbelkową. Chcąc pokazać moim Dzieciom coś nowego, nie mogę po prostu wyciągnąć farb, folii i powiedzieć „Patrzcie, teraz będziemy odbijać bąbelki”, bo i tak Ich oczy będą wypatrywać jakichś stempelków siedzących w naszym malarskim pudle. Najpierw Kociaki robią, co chcą z tym co już znają…
…A potem gdy już dadzą upust swej fantazji i pomału przebąkują o myciu rączek, pokazuję Im coś nowego :)
Oczywiście i tym razem, gdy Ich oczom ukazała się folia bąbelkowa pokaźnych rozmiarów, buźki od razu rozbłysły uśmiechem i zaczęło się strzelanie bąbelkami. Co mogłam przewidzieć, Pysia była wielce niezadowolona, że odciełam kawałek folii na jakieś tam moje „malarskie sprawy”, jak to określiła. No tak, przecież ubyło Im folii do zabawy. Niezrażona, zaczęłam malować folię farbami, a potem odbiłam ją na czystej kartce papieru. Pysiak nie był zainteresowany takim sposobem odbijania farby i udał się do swojego standardowego zajęcia – zabawy resorówkami, ale Pysi tak spodobało się to zajęcie, że sama zaczęła rozcinać folię na małe kawałeczki, malować ją farbami i odbijać na kartkach :) I już nie przeszkadzało Jej, że tak ubywa Im folii do strzelania :) Zostawiła sobie kawałek 10cmx10cm czystej folii, ale widziałam, że i tak biła się z myślami czy i tego kawałka nie zamalować :)
A więc najpierw malujemy folię
Potem odbijamy bąbelki na czystej kartce (tutaj też można sobie postrzelać :) )
I odbitki gotowe
Można dodać coś tu i tam, cienkopisem lub flamastrem
Po całej zabawie (oczywiście te zamalowane folie „były takie ładne”, że tez musieliśmy zostawić je do wyschnięcia) Pysia była bardzo ucieszona, bo odkryła, że wyschnięte zamalowane folie też strzelają :)
Miłej zabawy!
U nas wyglądała zabawa z folią bardzo podobnie :)
Taka niby zwykła folia, a ile zabawy:) A jakie pomysłowe macie mebelki z folii- na pewno mięciutkie:) Pozdrawiam!